Niedawno zaintrygował mnie sposób robienia rękawiczek przedstawiony przez Iwonkę w Drutoterapii. Zapisałam się i już nawet poćwiczyłam pokazany sposób dziergania czyli twoends.Teraz myślę nad wyborem wełenki na te cieplutkie rękawiczki i do roboty. Fajnie, że Iwonka udostępniła nam taką możliwość nauki;-)Dzięki serdeczne! Zapraszam,bo kursik jest bardzo przystępnie wytłumaczony!
Ale póki co chciałam zużyć wełenkę(tutaj o niej pisałam), na której uczyłam się prząść na wrzecionie.Mam jej bardzo mało,ale bardzo mi się podoba i wymyśliłam, że zrobię sobie z niej takie cienkie, wiosenne już prawie mitenki.Przedstawiam próbkę która posłużyła do rozliczeń i zorientowania się w szerokości.Zaczęłam ją robić na starych metalowych drutach, na których kiedyś robiłam Andrzejowi skarpetki.No i tak mnie wkurzały,wyślizgiwały się z robótki, że postanowiłam skorzystać z patyczków bambusowych do szaszłyków.Troszkę je tylko oczyściłam drobniutkim papierem i robi się na nich świetnie.Nie wyślizgują się zupełnie, nawet jeśli robótka jest dość luźno dziergana.Druga tępa strona patyczka zupełnie mi nie przeszkadza.Całość pokażę już skończoną. No, ale z tej sytuacji wynika, że jeśli będę potrzebowała innej grubości drutów, muszę się rozejrzeć po sklepach.Oprócz grubości wykałaczki i patyczków do ryżu;-)))
Serdecznie pozdrawiam wszystkich zaglądających!!!
Ale póki co chciałam zużyć wełenkę(tutaj o niej pisałam), na której uczyłam się prząść na wrzecionie.Mam jej bardzo mało,ale bardzo mi się podoba i wymyśliłam, że zrobię sobie z niej takie cienkie, wiosenne już prawie mitenki.Przedstawiam próbkę która posłużyła do rozliczeń i zorientowania się w szerokości.Zaczęłam ją robić na starych metalowych drutach, na których kiedyś robiłam Andrzejowi skarpetki.No i tak mnie wkurzały,wyślizgiwały się z robótki, że postanowiłam skorzystać z patyczków bambusowych do szaszłyków.Troszkę je tylko oczyściłam drobniutkim papierem i robi się na nich świetnie.Nie wyślizgują się zupełnie, nawet jeśli robótka jest dość luźno dziergana.Druga tępa strona patyczka zupełnie mi nie przeszkadza.Całość pokażę już skończoną. No, ale z tej sytuacji wynika, że jeśli będę potrzebowała innej grubości drutów, muszę się rozejrzeć po sklepach.Oprócz grubości wykałaczki i patyczków do ryżu;-)))
Serdecznie pozdrawiam wszystkich zaglądających!!!
Oooo, fantastycznie! Najpierw serwujesz rodzinie szaszłyczki, a potem leciutko papierkiem ściernym i dziergasz rękawiczki! To jest prawdziwy recykling!!!! Podoba się ogromnie pomysł, bo też mnie okrutnie wkurzało, gdy mi te stalowe druty wypadały z robótki. Po cichu się przyznam, że w dziecięctwie dziergałam dla malutkich laleczek ubranka na szpilkach krawieckich. Dzisiaj by mi się to już nie udało...
OdpowiedzUsuńAleż pomysł! Zapamiętam i wypróbuję przy okazji! Dzięki!
OdpowiedzUsuń