27 marca, 2012

KIERMASZ PRZY FABRYCZCE

W imieniu organizatorów oraz wszystkich wystawców zapraszamy na kolejny kiermasz:
Galeria Przy Fabryczce 31 marca-1 kwietnia
WOŁOMIN ul.Orwida 22 sobota/niedziela  12:00 - 18:00 
Do zobaczenia na miejscu!


24 marca, 2012

Alpaka -lazurowa zatoka

Przędzenie to takie specyficzne zajęcie. Nie spróbujesz, nie zrozumiesz.Jeśli akurat zajęta jestem innymi sprawami i przez kilka dni nie mam czasu na przedzenie......to tęsknie za tym.Może jak bym musiała prząść przez całe dnie,to by mi obrzydło.A tak ciągnie mnie do tego kołowrotka.
Bardzo lubię patrzeć jak powstaje przędza, jak kolorki przechodzą  jedne w drugie, jak cudnie mieszają się ze sobą.Bardzo podoba mi się niteczka na tym etapie pracy.
W okazjonalnym doskoku do kołowrotka zachwycam się moją alpaką nazwaną przeze mnie:



 lazurowa zatoka....trochę granatowej głębi, trochę odcieni błękitnego nieba, turkusowej płycizny i srebrnej poświaty nocnej...pod  księżycem;-))))

Na pierwszym zdjęciu nie widać za bardzo turkusowych fragmentów, bo aparat widzi je  na niebiesko, na drugim zdjęciu (robione w promieniach  blasku słońca)  srebro zażółca nieładnie i nieautentycznie,ale turkusy bardziej są widoczne.
Miłej niedzieli, pozdrawiam!

19 marca, 2012

Kawunia - Mumio



18 marca, 2012

Alpaka czesanka -farbownie

Po wełence Wensleydale przyszła kolej na Alpakę. Efekt farbowania ostatnich porcji na zdjęciach.
Przędzie się bardzo miło, szczególnie jak uda mi się złapać chwilkę z kołowrotkiem na balkonie, w słoneczny dzionek jak dzisiaj.
Choć jak teraz patrzę kolorki trochę zmienione przez aparat;-)


14 marca, 2012

Filcowo wiosennie / Zwariowany naszyjnik

Jakiś czas temu popełniony i nie pokazywany tutaj.
Zwariowany, strukturalny, w energetycznych barwach naszyjnik-zabawa formą i malowaniem.


07 marca, 2012

Moja ostatnia przygoda z przędzeniem


Podobno jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz...
ale od poczatku.....
Jesienią na targach w Pradze kupiłam od pewnej miłej Pani wełnę owiec Romney. .
Jedna porcja  była wyprana, tylko nieuczesana, w kolorze ecru.
 Przędłam ją bez czesania.Nawet grubość jak na mnie wyszła znośna.Podoba mi się.
Druga porcja to ścięte runo,nie prane zupełnie.Hodowczyni radziła by prząść w takiej postaci jak jest,
a uzyskamy ładnie przejścia kolorystyczne.
Upranie i przeczesanie spowodowałoby wymieszanie kolorowych włókien.
Zrobiłam jak radziła , bo chciałam te przejścia uzyskać.
Przędło się całkiem ładnie, rączki wysmarowane lanoliną.
Problem tylko polega na tym, że ja ciągle przędę cienizny.
Jak na razie nie udaje mi się uzyskać grubszej i jednoczesnie równej nici.No i były cienizny.
Nawet widać różnicę w stosunku do tej białej,która też jest cienka.
Nawinęłam na motowidło, nie było z tym problemu.Ale po praniu okazało się, że moja wełenka porozłaziła się w wielu miejscach.Jak mi się wydaje,bo doświadczenia brak, to właśnie lanolina powodowała, że wełenka trzymała się ładnie, i wydawało się, że jest dobrze skręcona.Przy nawijaniu na motowidło, ani razu się nie zerwała, ale po praniu -kicha.

Miałam więc dużo zabawy, żeby ją z pasma pozwiązywać w jedną nitkę. Z powrotem na kołowrotek do dokręcenia.Następnie  cieniznę skręciłam w potrójna nitkę sposobem Navajo.Teraz po ponownym praniu prezentuję się dobrze.Udało się ją uratować, podoba mi się kolorek , wełna sama w sobie i na pewno ja wykorzystam.

Ale muszę wyciągnąć wnioski.Mam jeszcze porcje nie pranego  runa owcy Górskiej  i porcję runa owcy  Szetland.Mają  na pewno krótszy włos niż Romney....Na pewno będzie trudniej.


Pozdrawiam cieplutko i dziekuję serdecznie za komentarze:-)))) 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...