Jestem.....
wiem, że za długo to trwało, wiem, przepraszam do kogo się nie odezwałam,a powinnam przepraszam:-)))
Dużo mam zaległości, ale o nich przy okazji, na pewno się nadarzy.
A dziś pokażę co jeszcze w duszy gra.
Pisałam już kiedyś o tkactwie przy okazji warsztatów na Jarmarku Jagiellońskim
(zakładka _warsztaty).I tylko wtedy ,choć przyznam korciło od dawna i nadal korci.
Jest wiele blogów na których można obejrzeć piękne prace i dowiedzieć się wiele na ten temat.
Ponieważ nie mam warsztatu tkackiego musiałam zadowolić się mniejszymi formami.
Pierwsze próby podjęłam na backstrapie zachęcona mnóstwem informacji z zaprzyjaźnionych blogów i wspominanego przez Fanaberię http://backstrapweaving.wordpress.com/
Potem jeszcze spotkanie tkackie u Beaty Jarmołowskiej ,która gościła u siebie Alicję i wiele ciekawych osób.Cieszę się, że mogłam być uczestnikiem spotkania i poznać wszystkich,zobaczyć pracę Beaty i Alicji co było bardzo inspirujące.A krosno czteronicielnicowe i praca na nim - przeżycie cudne.
W wyniku dalszych prób tkania na backstrapie i przeglądania netu i dobrej woli Andrzeja powstał inkle loom,pomysł znaleziony w necie. Jak dobrze mieć takiego męża. I pierwsze próby tkania bardzo zadowalające.Po pierwsze nie jestem do niego uwiązana,w każdej chwili mogę odłożyć pracę,a nitki są na nim cały czas tak samo naprężone.Pracę na nim traktuje jak naukę i poznawanie.Nie jest to to samo co warsztat tkacki. Główna różnica polega na tym,że na tym krosienku,podobnie jak na bartku i backstrapie widoczna jest przede wszystkim osnowa a nie wątek.Bardzo przyjemnie się tka, łatwo osnówa.Z pełnej osnowy na tym krosienku można uzyskać 3,5 metra taśmy ,krajki.Pierwsze osnucie i ciemną nicią z dodatkiem różowym i jasno szarym, i na części tegoż próba tkania z wątkiem uzupełniającym,potem lniana taśma i następne to kolorowy merynos własnoręcznie farbowany i uprzędziony.
Tutaj pierwsza zakładka z wieloma błędami na backstrapie.
A ta jeszcze niedokończona, nic wielkiego,uczę się.Pozdrawiamy wiosennie!!!
wiem, że za długo to trwało, wiem, przepraszam do kogo się nie odezwałam,a powinnam przepraszam:-)))
Dużo mam zaległości, ale o nich przy okazji, na pewno się nadarzy.
A dziś pokażę co jeszcze w duszy gra.
Pisałam już kiedyś o tkactwie przy okazji warsztatów na Jarmarku Jagiellońskim
(zakładka _warsztaty).I tylko wtedy ,choć przyznam korciło od dawna i nadal korci.
Jest wiele blogów na których można obejrzeć piękne prace i dowiedzieć się wiele na ten temat.
Ponieważ nie mam warsztatu tkackiego musiałam zadowolić się mniejszymi formami.
Pierwsze próby podjęłam na backstrapie zachęcona mnóstwem informacji z zaprzyjaźnionych blogów i wspominanego przez Fanaberię http://backstrapweaving.wordpress.com/
Potem jeszcze spotkanie tkackie u Beaty Jarmołowskiej ,która gościła u siebie Alicję i wiele ciekawych osób.Cieszę się, że mogłam być uczestnikiem spotkania i poznać wszystkich,zobaczyć pracę Beaty i Alicji co było bardzo inspirujące.A krosno czteronicielnicowe i praca na nim - przeżycie cudne.
W wyniku dalszych prób tkania na backstrapie i przeglądania netu i dobrej woli Andrzeja powstał inkle loom,pomysł znaleziony w necie. Jak dobrze mieć takiego męża. I pierwsze próby tkania bardzo zadowalające.Po pierwsze nie jestem do niego uwiązana,w każdej chwili mogę odłożyć pracę,a nitki są na nim cały czas tak samo naprężone.Pracę na nim traktuje jak naukę i poznawanie.Nie jest to to samo co warsztat tkacki. Główna różnica polega na tym,że na tym krosienku,podobnie jak na bartku i backstrapie widoczna jest przede wszystkim osnowa a nie wątek.Bardzo przyjemnie się tka, łatwo osnówa.Z pełnej osnowy na tym krosienku można uzyskać 3,5 metra taśmy ,krajki.Pierwsze osnucie i ciemną nicią z dodatkiem różowym i jasno szarym, i na części tegoż próba tkania z wątkiem uzupełniającym,potem lniana taśma i następne to kolorowy merynos własnoręcznie farbowany i uprzędziony.
Tutaj pierwsza zakładka z wieloma błędami na backstrapie.
A ta jeszcze niedokończona, nic wielkiego,uczę się.Pozdrawiamy wiosennie!!!
Niesamowicie to wygląda - czekam na więcej i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się,że wróciłaś :))
OdpowiedzUsuńKrosno jest świetne, jak dla mnie bije bardko na głowę. Konstrukcja prosta, a stabilna i daje więcej możliwości. A jak się ma własne włóczki, to człowiek może zaszaleć z kolorami i fakturą...
Ja też, tak jak Alicja, czekam na więcej..
No to coraz więcej nas, czekających na więcej!
OdpowiedzUsuńPięknie to wymyśliliście :)
OdpowiedzUsuńWarsztacik cudny,a krajki - bajka !
Marylko jak miło Cie znowu czytać...juz się martwiłąm...
OdpowiedzUsuńMęża masz bardzo zdolnego i z niecierpliwościa czekam na ciąg dalszy...
Pozdrawiam cieplutko...:)
Piękne krajeczki utkałaś, naprawdę :) Dla mnie ten typ krosna dalej jest niejasny w działaniu. Zapewne tylko dlatego, że nigdy na żywo nie widziałam, jak się go używa: od osnucia, po tkanie.
OdpowiedzUsuńO matulu, ale o co tu chodzi. Wygląda niesamowicie, a krajka bardzo mi sie podoba :-) Liczę na jakąś prezentację na najbliższym spotkaniu tkackim ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję pięknych krajek! Właśnie jestem w trakcie obmyślania swojego inkle, więc z przyjemnością obejrzałam sobie Twój warsztat.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszych tkackich poczynaniach!
Dziękuję Wam wszystkim,za to, że wpadłyście tutaj i tych kilka słów do nas.Dzięki za pochwały,Andrzej spisał się znakomicie.Prace trwają.
OdpowiedzUsuń